Abdelhamid Abaaoud –
jeden z „autorów” zamachów w Paryżu z 13 listopada – niczym gwiazda rocka, udziela wywiadu magazynowi Dabiq. Chwali się,
że Allah oślepił agentów wywiadu, którzy szukali go po całej
Europie – mógł wyjechać do Syrii, później z niej wrócić,
pomimo tego, że podczas kontroli policjant przystawiał mu jego
własne zdjęcie do twarzy. Abaaoud zapewnia, że właśnie to „udowadnia, że
muzułmanie nie muszą bać się nadętego wizerunku wywiadu
krzyżowców”.
|
Wywiad z Abdelhamidem Abaaoudem
w magazynie "Dabiq" |
Zawsze, kiedy podejmuje
się tego typu temat, należy rozważyć wszelkie jego aspekty –
szczególnie te, które dotyczą odbiorców. Należy wykonać rachunek
zysków i strat: czy ta analiza będzie miała więcej skutków
pozytywnych czy negatywnych? Może zdarzyć się bowiem, że teksty
napisane w dobrej wierze trafiają w złe ręce i mogą zostać
wykorzystane w złych celach, mogą otworzyć puszkę Pandory, która
złym ludziom może posłużyć do czynienia zła.
Mowa tu o materiałach
propagandowych organizacji terrorystycznych, a także o sposobach ich
dystrybucji. Różnego rodzaju publikacje służą do werbowania
nowych członków, zachęcania ich do przyłączenia się do walki z
Zachodem, a także do odsiania z tego gąszczu „młodych gniewnych”
prawdziwych skarbów – samotnych wilków, często odrzuconych,
wściekłych i zdesperowanych, którzy są w stanie chwycić za
karabin czy wziąć ze sobą bombę i próbować wejść na stadion, gdzie
akurat piłkarskim meczem rozkoszuje się prezydent Francji. Co jest
takiego wyjątkowego w propagandzie Państwa Islamskiego, że tysiące
osób wciąż wyruszają do Syrii, by zostać rebeliantami? Jak to
jest możliwe, że Al-Kaida dociera w każdy kraniec świata ze swoim
owianym złą sławą artykułem „Zrób bombę w kuchni swojej
mamy”? Dlaczego tak wielu ludzi decyduje się na śmierć w imię
ideologii, która dla wielu z nas jest stekiem bzdur nasyconych
nienawiścią? Aż wreszcie – dlaczego najbardziej podatny grunt
dla tych haseł znajduje największy posłuch u wyznawców islamu?
|
"Zrób bombę w kuchni swojej mamy" Inspire, magazyn wydawany przez Al-Kaidę |
|
Strona z magazynu Dabiq. |
|
Okładka magazynu Inspire. |
Z przedmieścia
Londynu do Somalii
Na ścianach w rodzinnym domu wciąż
wiszą jego rysunki. Jeden z nich – szeroko uśmiechniętą buzię –
Thomas namalował kiedy miał pięć lat. Jego matka, Sally Evans,
nie zdjęła go ze ściany, bo ta uśmiechnięta buzia obrazuje
samego Thomasa. W jej sypialni, w drewnianej ramce, wisi kolaż ze
zdjęć – z każdego z nich szeroko uśmiecha się Thomas i jego
młodszy brat Michael. Miał całkowicie normalne dzieciństwo,
przyjaciół, swoje pasje. Chodził do pubu w sobotnie wieczory.
Wychował się na przedmieściach Londynu, w miasteczku High Wycombe.
|
Thomas i Michael Evans |
|
Thomas Evans |
Wszystko zmieniło się
gdy zostawił ich ojciec. Mówią, że nagle – po prostu pewnego
dnia wyszedł. Wyjechał za granicę i założył nową rodzinę, a ze
swoimi synami przestał utrzymywać kontakt. Od tej pory Thomas
zaczął odsuwać się od brata, z którym do tej pory miał
wszystko wspólne, nawet znajomych. Wpadł w złe towarzystwo, zaczął
popełniać różnego rodzaju drobne przestępstwa. Michael
twierdził, że jego brat czegoś w swoim życiu szukał –
bliskości, rodziny. W wieku 19 lat Thomas przeszedł na islam,
przyjął imię Abdul Hakim. Mówił, że każdy muzułmanin to teraz
jego brat, przez moment jego rodzinie wydawało się, że coś
zmieniło się na lepsze. Jednak te pokojowe hasła szybko ustąpiły,
kiedy Thomas zaczął regularnie chodzić na spotkania do
Muzułmańskiego Centrum Edukacyjnego w High Wycombe. Już rok
później coraz mocniej zagłębiał się w najbardziej wypaczone
hasła radykałów. Dwa lata po konwersji wyjechał do Egiptu, by
uczyć się arabskiego. Stamtąd jednak bardzo szybko trafił do
Somalii, gdzie wcielił się do bojówek somalijskich rebeliantów. Kiedy w
2013 roku jego ekstremistyczna grupa Al-Shabaab dokonała masakry w
centrum handlowym w Nairobi, Thomas nie brał w tym udziału. Ale
podczas rozmowy telefonicznej powiedział swojej matce, że tak
właśnie trzeba. Sally nie wiedziała, co dokładnie robił w
Somalii jej syn, nigdy w rozmowach jej tego nie zdradził, ale mieszkańcy somalijskich
wiosek nadali mu przydomek „White Beast” po tym jak zobaczyli, że
odcina ludziom głowy. Cztery lata później – Thomas zginął w
Kenii, kiedy wraz z Al-Shabaab napadł na kenijską bazę wojskową.
O konwersji Thomasa i
drastycznej zmianie stylu życia prawdopodobnie zadecydowało
odejście ojca od rodziny i problemy z adaptacją w nowej sytuacji.
Szukał potrzeby przynależności, zrozumienia i całkowitej
akceptacji. Rzeczywiście – islam zrównuje wszystkich wiernych,
każdy kto się modli de facto rozmawia z Allahem w cztery oczy.
Każdy wierzący jest tak samo ważny w przed obliczem Allaha, czy
jest to szejk czy rolnik w Dolinie Nilu. Jednak hasła równości nie
mają nic wspólnego z odcinaniem głów. Co więc głosi propaganda
terrorystycznych organizacji, że ludzie... Przestają być ludźmi?
|
Sally Evans i jej syn Michael. |
Islam jest religią
miecza, nie pokoju
W numerze 7 magazynu
Dabiq ukazał się artykuł pod tytułem „Islam is the religion of
sword not pacifism”. Autor skupił się przede wszystkim na
„podstawach” islamu, głoszonego przez Ibn Tajmijja, teologa
muzułmańskiego, który wskazywał na konieczność powrotu islamu do
pierwotnych źródeł: Koranu i sunny. Między innymi na podstawie
jego poglądów zrodził się wahabizm – jeden z najbardziej
konserwatywnych i fundamentalistycznych odłamów. Niektórzy
upatrują początkiów „islamskiego terroryzmu” właśnie w
wahabizmie.
|
Artykuł w magazynie "Dabiq". |
Dyskurs, dla autora,
zaczyna się już przy samym znaczeniu słowa „islam”. Według
niego tylko heretycy uznają za etymologię słowa „islam” słowo „salam”
(pokój), a tak naprawdę oznacza ono „posłuszeństwo i
szczerość”. Przytoczone są tu słowa George W. Busha, który
powiedział niedługo po atakach z 11 września: „Terroryzm to nie jest wiara w islam. Nie o to chodzi
w islamie. Islam to wiara pokoju. Ci terroryści nie działają
pokojowo – oni reprezentują zło i wojnę”. Zasugerowano
również, że do Obamy musiał przyjść jakiś „doradca, religijny-odszczepieniec”, który klaszcze Amerykanom za każdym
razem, gdy ci wypowiadają wojnę islamowi, który musiał podsunąć mu to kłamstwo: Państwo Islamskie de facto jest nie-islamskie, ponieważ
stosuje przemoc. „Niech Allah zdemaskuje hipokrytów i heretyków” - napisał autor.
Uzasadnienie dla
używania przemocy znajdujemy we fragmencie, w którym przywołany
zostaje cytat Ali ibn Abi Taliba – pierwszego imama szyitów, który
po śmierci Mahometa, według szyitów właśnie, został wybrany
przez samego Proroka na swojego następcę*. Właśnie w tym
momencie w historii nastąpił rozłam islamu, z którego zrodziły
się dwie główne „frakcje” - szyizm i sunnizm. Na naradzie po
śmierci Mahometa jako jego następcę, kalifa, wybrano Abu Bakra, co
szyici uznali za jasne pogwałcenie woli Proroka. Sunnici (zwolennicy
Abu Bakra, stanowiący 80% wszystkich muzułmanów, łącznie z
najbardziej konserwatywnymi odłamami, takimi jak wahabizm i
salafizm), nie uznali Taliba jako następcę i od tej pory między
nimi trwa zażarta walka. Mimo, że Sunnici odrzucili twierdzenie
Alego o jakichś jego szczególnych prawach do kalifatu to i tak
uznają go za bohatera, zasłużonego dla sprawy islamu jako
towarzysz Proroka. W artykule znajduje się taki fragment:
„Ali ibn Abi Talib
powiedział: Prorok Allaha został wysłany z czterema mieczami:
mieczem na bałwochwalców (a kiedy miną święte miesiące,
zabić wszystkich bałwochwalców, gdziekolwiek ich znajdziecie),
z mieczem na Ahlul-Kitāb, wyznawców religii „Księgi”, czyli
chrześcijan oraz żydów ([…] walcz z nimi do czasu, aż
zapłacą podatki i zostaną upokorzeni), z mieczem na
munāfiqīn, hipokrytów, którzy na zewnątrz wyznają islam, a w
środku są kuffar – niewierni (O, Proroku, walcz z kuffar i
munāfiqīn), a także z mieczem na bughāt, rebeliantów i
religijnych agresorów, do czasu, aż nawrócą się na islam. Autor
tekstu przywołał również kolejny cytat, dotyczący apostatów -
„O wy, którzy wierzyliście, powinniście powrócić”. Allah
będzie kochał tych, którzy powrócą, tych którzy kochają jego i
są wobec niego pokorni, ale również zwalczają niewiernych. Allah
zesłał na ziemię żelazo, by zjednoczyć ludzi wokół swojej
religii mieczem kutym z żelaza - „jestem z wami, więc umacniajcie
tych co uwierzyli. Będę siać terror w sercach tych, którzy nie
wierzą, więc uderzajcie w ich szyje, a nawet w koniuszek palca. […]
Więc jeśli spotkacie niewiernych, uderzajcie w ich szyje do
momentu, aż urządzisz rzeź nad nimi”.
To jest właśnie
legitymizacja przemocy i terroru według Państwa Islamskiego. Dla
nich miecz jest zbawieniem od zła i fitnah (słowo ma wiele znaczeń,
w tym kontekście może oznaczać rozłam, zamęt, nieporządek).
Miecz będzie mógł odpocząć tylko wtedy, kiedy na całym świecie
zapanuje tylko i wyłącznie religia Allaha. Każdego, kto uważa
inaczej, uważają za dewianta. Nawet samych muzułmanów.
|
Zdjęcie i podpis pochodzi z magazynu "Dabiq",
"Dewianci, przekonani, że islam znaczy pokój". |
Niech USA się
wykrwawia
„Sztandarowym”
tytułem, który wydaje Al-Kaida, jest magazyn „Inspire”. W
liście od wydawcy nadanie takiej nazwy jest dokładnie wytłumaczone
- „Inspiruj wiernych do walki”. W odróżnieniu od magazynu
„Dabiq”, który wydaje Daesh, „Inspire” o wiele bardziej
przypomina szatą graficzną znane nam „na Zachodzie” czasopisma.
Jest również napisany bardzo dobrym angielskim, a cytaty z Koranu i
teoretyków islamu nie są aż tak nachalne. Nie ma w tym nic
dziwnego – zadaniem „Inspire”
|
Kolorowa strona z magazynu Inspire. |
jest trafianie głównie na
amerykański i europejski rynek. Al-Kaida od dawna nawołuje do nieskoordynowanych
ataków na Stany Zjednoczone, by te „wykrwawiały się”.
Przywódcy organizacji apelują, by ataki wprowadziły Amerykanów w
nieustanny stan gotowości, by nigdy nie wiedzieli kiedy i gdzie
nastąpi kolejny atak. Działania te mają przypominać atak roju
pszczół, bo tylko w taki sposób można pokonać wielkie mocarstwo.
Niektóre z kolorowych obrazków w magazynie przypominają kartki z
książki dla dzieci, jak na przykład ta, na której znajdują się
pytania „które wszyscy powinniśmy sobie zadać”. Znajdują się
tam jawne podżeganie do agresji. Jednak kilka stron dalej obrażanie
Stanów Zjednoczonych i szeroko pojętej kultury Zachodu zamienia się
w wyliczanie powodów dla zabijania tysięcy osób. Jest to napisane
lekkim językiem, zupełnie tak, jakby opisywane były błahostki:
„Czy mogę wykonać
skuteczną bombę, która zada cios wrogowi ze składników
dostępnych w kuchni? Odpowiedź brzmi: tak. Ale zanim opiszemy jak,
zadamy pytanie: dlaczego? Z powodu Allaha! Walcz dla Allaha. Jesteś
odpowiedzialny za samego siebie. Inspiruj innych, którzy wierzą,
(by się do ciebie przyłączyli), dzięki czemu może udać się
Allahowi zatrzymać potęgę (militarną) tych, którzy są
niewierni. A Allah jest największy w swej potędze i silny w
(wymierzaniu) karaniu” - oczywiście nawiasy zostały dodane przez
autorów tekstu.
|
Okładka magazynu Inspire. |
|
Zdjęcie z magazynu Inspire. |
„Każdy muzułmanin ma
obowiązek bronienia swojej religii i narodu. Żydzi i chrześcijanie
hańbą muzułmanów, bezczeszczą nasze święte miejsca i
przeklinają naszego ukochanego Proroka. Dziś jesteśmy świadkami
konkursu na największą obrazę Mahometa. Dzisiejsze rządy
zachodnie toczą bezwzględną wojnę z islamem. Związali się ze
sobą w koalicję, których ludność popiera inwazję i niszczenie
muzułmańskiej ziemi. Ale istnieje mała grupa szczerych muzułmanów,
którzy w odpowiedzi na to – uderzają we wroga. Wysiłki tej małej
grupy mudżahedinów mają wielki wpływ na powstrzymanie planów
Zachodu. Więc teraz mamy równowagę sił. Jeśli oni zabijają
muzułmanów, my zabijamy ich. To jest efekt, który został
osiągnięty przez małą grupkę mudżahedinów. Co więc, jeśli do
walki zbudzi się cała muzułmańska Umma (wspólnota islamska,
przyp. red.)? Jest wielu muzułmanów, którzy chcieliby przyłączyć
się do walki w obronie Ummy, ale wizja sposobu, w jaki to zrobić,
jest niejasna. Uważają, że jedynym sposobem jest podróż i
włączenie się do walk po stronie mudżahedinów, po przejściu
treningów w obozach szkoleniowych. Ale, słuchajcie nas muzułmanie
w Ameryce i Europie: jest lepszy wybór i lepsza metoda, by dać
wsparcie Ummie. To indywidualna praca w krajach zachodnich. […] Mój
drogi bracie, muzułmaninie, który chcesz wesprzeć religię Allaha:
nie rób zbyt wielu kalkulacji i prognoz rezultatów i konsekwencji.
Co z tego, że Umar al-Fārūq oraz jego bracia Niđāl Ĥassan i
Shahzād zostali aresztowani ale stali się bohaterami i ikonami,
które są przykładem godnym naśladowania. […] „Jeśli Allah
kocha ludzi, będzie ich poddawać próbom. Rezultatem tych prób
będzie najwyższy poziom w Raju, zadowolenie Allaha, niebo w sercach
tu na ziemi i wieczna przyjemnośc w życiu pozagrobowym. Mój bracie
muzułmaninie, przekazujemy ci nasze szkolenie wojskowe wprost do
twojej kuchni, by zwolnić cię z trudów podróży do nas. Jeśli
masz szczere intencje w służeniu Allahowi, to wszystko co musisz
zrobić to wejść do swojej kuchni i przygotować bombę, która
zniszczy wroga. Wówczas Allah ci zaufa. Później musisz tej bomby
użyć w prawidłowy sposób. Zalety tej bomby: jej składniki są
łatwo dostępne, ich zakup nie budzi podejrzeń. Łatwo usunąć ich
ślady, jeśli wróg przeszukuje twój dom, psy nie są wstanie
wywąchać ich jako składników do przygotowania bomby.
Przygotowanie jednej bomby trwa dwa dni, a może zabić dziesięć
osób, a w ciągu miesiąca można zrobić bombę, która zabije
tysiące osób”.
|
Zdjęcie z magazynu Inspire. |
Jednym słowem –
wysadzajcie się gdzieś w Europie lub Stanach Zjednoczonych, a my tu
sobie posiedzimy i popatrzymy. Później ogłosimy całemu światu,
że byłeś naszym człowiekiem. Przynajmniej ja rozumiem to w ten
sposób. Na kolejnych stronach, faktycznie, krok po kroku opisywana
jest metoda przygotowania takiej bomby wraz z zapalnikiem. Z jasnych
przyczyn porzucam dalsze tłumaczenie tego tekstu. Najbardziej
przerażające jest to, że przy odrobinie wysiłku taki tekst można
sobie po prostu znaleźć w internecie.
|
Strona z magazynu Inspire. |
Terroryzm uliczny
Zamachy w Paryżu z 13
listopada były chyba najgroźniejszymi atakami w historii nie tylko
samej Francji i Europy, ale również i świata. Oczywiście – nie
można ich porównać z zamachami „9/11”, z
samolotami wbijającymi się w wieże World Trade Center i Pentagon.
One były spektakularne i pochłonęły ogromną ilość niewinnych
istnień. Jednak wydarzenia w Paryżu udowodniły zarówno słabość
naszych służb bezpieczeństwa, jak i to, że terroryzm nabrał
zupełnie innego wymiaru. W tej chwili mamy do czynienia z
terroryzmem ulicznym, podwórkowym. Każdy może wziąć kałasznikowa
w rękę, wsiąść na skuter i otworzyć ogień do ludzi na
ruchliwej ulicy. A wraz z wszechobecnością „dżihadystycznych”
gazetek – każdy może wykonać bombę w kuchni swojej mamy i wejść do metra w godzinach szczytu. Nie możesz jechać walczyć u boku mudżahedinów? Nie ma problemu! Rób to u siebie w ogródku. To właśnie jest istotą terroryzmu – zastraszenie i paraliż, świadomość tego, że my nigdy nie wiemy gdzie jest kolejny cel. A służby francuskie dokładnie znały zamachowców. Mało tego. Wspomniany na początkuAbdelhamid
Abaaoud, skazany zaocznie na 20 lat przez belgijski sąd, mimo
wyroku, był w stanie uciec do Syrii i wrócić do Europy, by wziąć
udział w paryskich zamachach. Nie jest to wcale kłamstwem, że
został zatrzymany do kontroli podczas obławy po zamachach –
zatrzymano go i puszczono wolno, gdyż w mediach krążyła twarz
poszukiwanego Abdelsama Salaha i to na nim się głownie skupiano.
Ale nie tylko ze służbami jest problem.
|
Samy Amimour |
Samy
Amimour był kierowcą autobusu, który wiódł spokojne życie w
Drancy, na przedmieściach Paryża. W
wywiadzie
dla CNN jego siostra opowiadała o jego dzieciństwie i młodości.
Samy zawsze był miłym, spokojnym chłopcem, trochę nawet
nieśmiałym. Dla niej ważne było również to, że można było na
nim polegać. Był wierzącym muzułmaninem, ale nie przykładał
takiej wagi do praktyk religijnych, nie chodził tak często do
meczetu, jak powinien. Jego zmiana rozpoczęła się od internetu –
zaczął odwiedzać takie strony, jakie większość uznaje za mocno
kontrowersyjne. Później w jego prawdziwym, nieinternetowym życiu,
pojawili się jacyś ludzie. Przychodzili do niego do domu,
rozmawiali z nim godzinami. Samy zaczął chodzić regularnie do
meczetu, a później zmienił swoją świątynię na znacznie
bardziej konserwatywną. Pewnego dnia... Zniknął. Rodzina
dowiedziała się, że jest w Syrii, w Państwie Islamskim.
Zdesperowany ojciec spakował się i wyjechał za nim. Długo
namawiał go do powrotu, ale nie było z nim dyskusji. Siostra
wspomina również fakt, że jeszcze przed jego wyjazdem, kiedy
zauważyła, że z bratem dzieje się coś złego, chodziła od drzwi
do drzwi, prosiła o radę, o ratunek. Jednak nikt nie chciał lub
nie umiał jej pomóc. W ostatniej rozmowie Samy kazał jej ucałować
rodziców i jego kota. Miał zadzwonić niedługo... O tym, że Samy
był jednym ze sprawców masakry w klubie muzycznym Bataclan
dowiedziała się z telewizji. Oczy całego świata zwróciły się
wówczas ku przedmieściom Brukseli – Molenbeek.
|
Hind Fraihi |
Dziesięć
lat temu pisarka Hind Fraihi, Belgijka marokańskiego pochodzenia,
zdecydowała się na pewien eksperyment. Pod przykrywką studentki
socjologii przeprowadziła się do Molenbeek i przez dwa miesiące
obserwowała życie dzielnicy. Chciała sprawdzić pogłoski o tym,
czy faktycznie w tej dzielnicy rodzi się ekstremizm. W opublikowanej
w 2005 roku serii reportaży „Undercover in Little Marocco” (z
których później powstała książka „Pod przykrywką w Małym
Maroko - za zamkniętymi drzwiami radykalnego islamu”) opowiedziała
wstrząsającą relację. Według niej już wtedy istniała
prężnie
działająca siatka, rekrutująca ochotników „do dżihadu”.
Wykazała również, że Molenbeek powoli zmienia się w muzułmańską
enklawę, rządzącą się swoimi prawami. Publikacje na temat
dżihadu, czy gazetki podobne do opisanych powyżej, sprzedawane były
na ulicy, więc każdy miał do nich dostęp. Można w nich wyczytać
coś na temat aktualnej sytuacji politycznej w Belgii (np. to, że
parlament nie ma żadnej władzy) a także wskazówki w jaki sposób
kodować rozmowy i jak porozumiewać się tajnymi symbolami. Fraihi
pisała: „Pozbawione edukacji czy perspektywy znalezienia
jakiejkolwiek pracy nastolatki szukają tu czegoś epickiego. Czegoś
romantycznego, co nada ich życiu poczucie misji”. Autorka miała
okazję rozmawiać z nastolatkami czy drobnymi przestępcami. Swoje
przekonania określali mianem „gangsterskiego islamu”. Rodzice,
którzy obserwują z pesymizmem sytuację w Belgii, wysyłają swoje
dzieci do szkoły w swoich rodzinnych krajach – na przykład do
Maroka, gdzie będą w stanie dostać lepszą edukację, a przede
wszystkim – zostaną nauczeni islamu bez wypaczeń. W Belgii nie ma
na to szans. Większość z tych nastoletnich radykałów nawet nie
czytała Koranu, a szkoły wypuszczają w świat przestępców.
Dziś
o Molenbeek każdy mówi, że jest „wylęgarnią dżihadystów”,
nad którą kompletnie nie ma żadnej kontroli. Podobno w całej
Belgii jest tylko jeden policjant od śledzenia poczytań radykałów
w internecie. Mimo, że minęło dziesięć lat od publikacji Hind
Faihi nie zrobiono nic w kierunku poprawy tej sytuacji. A paryskie
zamachy przypieczętowały ułomność... Właśnie – czyją?
Opieki socjalnej, ministerstw pracy, ksenofobicznych społeczeństw,
służb bezpieczeństwa? Kto jest odpowiedzialny za to, że w
europejskie społeczeństwa gwałtownie skręcają na prawo w
odpowiedzi na napływ ludzi, uciekających przed wojną, głodem i
śmiercią? Tak jak w Polsce – wystarczy przejrzeń niektóre
strony. Już nie
wiem, czy hasła o ponownym uruchomieniu komór gazowych w Auschwitz,
traktować jako koszmarnie głupi żart, czy raczej sygnał, że
stoimy na progu ogromnej, złej w skutkach rewolucji. Celowo, zadając
pytanie „czyja to ułomność” nie wymieniłam islamu, bo każdy
o zdrowym rozsądku, po przeczytaniu tego tekstu, wywnioskuje sobie
sam, że nie jest to wcale takie proste i oczywiste. Islam to
niestety narzędzie w rękach chorych ludzi. Zdaniem podsumowania...
"Z religią i bez niej dobrzy ludzie zachowują się dobrze, a
źli – źle. Ale żeby dobry człowiek czynił zło – do tego
potrzeba religii." Steven Weinberg.
|
Molenbeek |
* „O ludzie,
wiedzcie, że czym Aaron był dla Mojżesza tym Ali jest dla mnie, z
wyjątkiem tego, że po mnie nie będzie żadnego proroka i on będzie
waszym obrońcą po mnie. Dlatego Ali jest panem każdego, którego
ja jestem panem. O Boże, bądź miłosierny dla tego, kto jest
oddany Alemu, okaż wrogość temu, kto jest jego wrogiem, daj
zwycięstwo temu, kto pomaga Alemu, i opuść tego, kto opuści
Alego. Niech prawda prowadzi Alego do końca jego życia”.
|
Fragment wywiadu ze szpiegiem Mossadu, Palestyńskiego pochodzenia, który został schwytany na terytorium Państwa Islamskiego przez rebeliantów. Przez cały wywiad Murtadd zniechęca innych do podjęcia tego typu pracy, pomimo godziwych zarobków. Na koniec, by wywrzeć jeszcze silniejszą presję, mówi: "Chciałbym powiedzieć ojcu i bratu, którzy wplątali mnie w ten bałagan, że to wy mnie tu sprowadziliście, to wy kusiliście mnie pieniędzmi, to wy wpędziliście mnie w tą sytuację, w której obecnie jestem". |
|
"Reklama" w magazynie Dabiq. |
|
Apel do dżihadystów na Bałkanach w magazynie Dabiq. |
|
Strona w magazynie Dabiq. |
|
Fragment artykułu w magazynie Inspire. |
|
Fragment artykułu w magazynie Inspire. |
|
Artykuł z magazynu Dabiq. |